Blog

Blog

29.10.2017
Bitcoin nie jest prawem

Niniejszy wpis jest pierwszym wpisem na blogu Kancelarii, który dotyka wprost zagadnień tematyki kryptowalut oraz technologii blockchain w kontekście prawa prywatnego, a zarazem stanowić ma początek serii artykułów, w ramach których autor przedstawi swoje wątpliwości oraz poglądy, co do aktualnie przedstawianego przez nielicznych przedstawicieli doktryny, stanowiska w tym zakresie. Jest on więc niewątpliwie polemiką z dotychczasowymi poglądami części akademików oraz ekspertów, a także podstawą do dalej idących rozważań i poszukiwania rozwiązań. W praktyce może okazać się on niezwykle istotny w przypadku przeniesienia pierwszych sporów na tle użycia kryptowalut bądź technologii blockchain na drogę sądową.

Nie jest tematem tego wpisu przybliżenie technologicznych aspektów funkcjonowania kryptowalut oraz systemów rozproszonych rejestrów. Ten wpis, oraz dalsze, skupione będą wyłącznie na zagadnieniach prawnych.

Temat miejsca kryptowalut w polskim systemie prawnym, a w szczególności w zakresie norm prawa prywatnego, jest stosunkowo złożonym, a w konsekwencji rzadko poruszanym tematem dyskusji w gronach prawniczych. Na przełomie kilku lat ukazało się w tym temacie zaledwie kilka artykułów, których autorzy prezentują względnie zbieżne poglądy. Wszyscy zgodni są co do tego, że kryptowaluty, jako swoista innowacja technologiczna jest ciężko klasyfikowalna w zastanej siatce pojęć cywilistycznych. Wydaje się, że panuje consensus co do tego, że kryptowaluty nie są środkami pieniężnymi ani prawnym środkiem płatniczym (w rozumieniu ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o Narodowym Banku Polskim t.j. Dz. U. z 2017 r. poz. 1373), nie spełniają kryteriów pieniądza elektronicznego (w rozumieniu ustawy z dnia 19 sierpnia 2011 r. o usługach płatniczych t.j. Dz. U. z 2016 r. poz. 1572 z późn. zm.), nie są walutami obcymi (w rozumieniu ustawy z dnia 27 lipca 2002 r. Prawo dewizowe. t.j. Dz. U. z 2017 r. poz. 679), nie są rzeczą (w rozumieniu Kodeksu cywilnego) z uwagi na brak przymiotu materialności (art. 45. Kodeksu cywilnego), nie są papierami wartościowymi ani instrumentami finansowymi (w rozumieniu Kodeksu cywilnego oraz ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi t.j. Dz. U. z 2017 r. poz. 1768 z późn. zm.), ani utworem (w rozumieniu ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych t.j. Dz. U. z 2017 r. poz. 880 z późn. zm.). Mniej spotykane koncepcje usiłowały objąć jednostki kryptowalut zakresem bliżej niesprecyzowanej, dorozumianej licencji. Ponieważ autor zgadza się z ww. wnioskami, nie ma potrzeby komentować tego zagadnienia szerzej.

Ostatecznie, z braku możliwości jego kwalifikacji na gruncie istniejących instytucji, przedstawiciele doktryny odwołali się bardzo swobodnie, a w ocenie autora niniejszego wpisu całkowicie bezzasadnie, do konstrukcji prawa podmiotowego. I tak przytoczyć należy najczęściej spotykane opinie autorów:

"W wymiarze prawa prywatnego bitcoin to rodzaj mienia (art. 44 KC). Bitcoin nie jest rzeczą (art. 45 KC). Jest więc bez wątpienia prawem majątkowym" [1]

Wyraźnie widać niezręczność przytoczonej dychotomii. Wystarczy zauważyć, że takie zjawiska jak piosenka, film czy program komputerowy również nie są rzeczami (nie są materialne), lecz nie są też prawami. Pozostają utworami w rozumieniu Prawa autorskiego, a zarazem przedmiotami praw autorskich (ale same tymi prawami nie są). System prawny zna wiele kategorii dóbr niematerialnych i nie utożsamia ich natychmiast z prawami podmiotowymi - zasadniczo jest to pierwsza, znana autorowi wpisu, tego typu konstrukcja.

K. Zacharzewski próbuje również wytłumaczyć konstrukcję kryptowaluty jako prawa majątkowego odnosząc się do problematyki obrotu wierzytelnościami: "Jako prawo podmiotowe względne bitcoin może wchodzić do majątku osoby utytułowanej tylko jako wierzytelność." (Ibid.). Jest to jednak konstatacja z gruntu błędna, gdyż korzystanie z kryptowaluty - bez pośrednictwa osób trzecich takich jak giełdy, kantory czy internetowe portfele - nie wiąże się z istnieniem jakiejkolwiek wierzytelności względem kogokolwiek. Wobec braku scentralizowanej osoby trzeciej należy stwierdzić brak jakiejkolwiek umowy, a w konsekwencji brak źródła umownej wierzytelności. W konsekwencji wszelkie dalsze rozważania dotyczące m.in. zastosowania do kwestii jego zbywalności reżimu art. 510 § 1 Kodeksu cywilnego (który wprost i wyłącznie odnosi się do obrotu wierzytelnościami) wydają się bezprzedmiotowe. Decentralizacja kryptowalut (brak istnienia rozpoznawalnej osoby trzeciej, która emitowałaby kryptowalutę oraz obsługiwała system transakcyjny, a zatem mogłaby być stroną umowy jak ma to miejsce np. w tradycyjnej bankowości) czyni niemożliwym takie założenie.

Nieco ostrożniej wypowiada się w tej kwestii E. Butkiewicz: "Polskie prawo cywilne posługuje się bardzo szerokim pojęciem praw majątkowych, uznając je w art. 44 k.c. za rodzaj mienia (obok własności). Wirtualne waluty, jakkolwiek pozbawione substratu materialnego, niewątpliwie posiadają określoną i wymierną wartość. Należałoby je zatem zakwalifikować jako rodzaj dobra niematerialnego, będącego mieniem w rozumieniu Kodeksu cywilnego oraz mogącego stanowić przedmiot stosunków cywilnoprawnych. Jednocześnie, z uwagi na zdematerializowany charakter wirtualnych walut (istnieją one jedynie w postaci cyfrowego zapisu), warto podkreślić, że nie będą one mogły być przedmiotem własności w rozumieniu prawa cywilnego. Przedmiotem własności mogą być bowiem wyłącznie rzeczy rozumiane przez Kodeks cywilny jako przedmioty materialne." [2]

Zgodzić należy się ze stwierdzeniem (również u K. Zacharzewskiego), że kryptowaluty nie mogą być przedmiotem prawa własności z uwagi na brak substratu materialnego (nie są rzeczami). Niezrozumiałe jest jednak stwierdzenie jakoby ekonomiczna wartość czyniła je składnikiem mienia (a zatem - jak należy rozumieć - prawem majątkowym). Przytoczmy dla porządku dwie definicje prawa podmiotowego wykształcone w polskiej doktrynie cywilistycznej:

"Prawem podmiotowym jest przyznana i zabezpieczona przez normę prawną sfera możności postępowania w określony sposób" [3];

"Jest to pewna złożona sytuacja podmiotu prawnego, wyznaczona podmiotom przez obowiązujące normy i chroniąca prawnie uznane interesy tych podmiotów" [4].

Nie sposób nie dostrzec, że wartość ekonomiczna (przyznawana przez dowolną społeczność uczestników obrotu prawnego) nie ma znaczenia dla istnienia praw podmiotowych. W systemie prawa pozytywnego kluczowe jest, aby fakt ów wypływał z normy prawnej. Przyjmuje się niekiedy, że samo wspomnienie przez Ustawodawcę danego zjawiska (niekoniecznie zdefiniowanie) może być podstawą do stwierdzenia, że Ustawodawca zauważa dane zjawisko i obejmuje je ochroną, a w konsekwencji że jest ono przedmiotem jakiegoś prawa (także majątkowego jeśli posiada wartość ekonomiczną). Ustawodawca jednak, na gruncie aktów normatywnych, na tę chwilę o kryptowalutach wymownie milczy. 

Dlatego z ww. stanowiskiem, że "kryptowaluta jest prawem" nie sposób się zgodzić. Ponadto nie można uznać za prawo zjawiska opisywalnego technicznie (a więc niewątpliwie elementu stanu faktycznego - rzeczywistości - a nie sfery praw, gdzie funkcjonują abstrakcyjne konstrukty), zrównując je z prawami takimi jak własność, prawa autorskie, ograniczone prawa rzeczowe i podobnymi instytucjami. Ujmując sprawę bardzo kolokwialnie, jedynie w celu łatwego zobrazowania omawianego błędu: samochód nie jest prawem lecz rzeczą (art. 46. Kodeksu cywilnego), a zarazem przedmiotem praw (w tym majątkowych - na przykład własności). Film nie jest prawem lecz utworem (art. 1. Ustawy o prawach autorskich), a zarazem przedmiotem praw (w tym majątkowych - na przykład autorskich praw majątkowych). W ocenie autora niniejszego wpisu zrównanie kryptowalut wprost z prawem majątkowym (jako definiens) jest znaczącym błędem rozumowania. Czyni ono zresztą wiele problemów. Przykładowo, "zabór" naszych kryptowalut (poprzez np. użycie naszego klucza prywatnego) nie umożliwiałby - ujmując rzecz logicznie - windykacji przywłaszczonych kryptowalut na drodze sądowej, ponieważ osoba trzecia "przywłaszczyła prawo" (jeśli o tak niecodziennej konstrukcji w ogóle można pomyśleć - ciężko "bezprawnie odebrać komuś prawa" takie jak wspomniane wyżej prawo własności czy ograniczone prawa rzeczowe), a w konsekwencji raczej  należy uznać, że je nabyła. Inaczej jest, jeśli uznamy - klasycznie i zgodnie z dogmatyką prawa cywilnego - że kryptowaluty są elementem stanu faktycznego, a zarazem przedmiotem jakichś praw majątkowych przysługujących użytkownikom. W tym przypadku, jakkolwiek ktoś "przywłaszczyłby" jednostki kryptowalut to prawo przysługujące do nich nadal pozostawałoby u pierwotnego użytkownika (analogicznie w przypadku zaboru rzeczy ruchomej), więc istniałoby roszczenie tegoż użytkownika o ich zwrot. Ponadto nie ma wątpliwości co do tego, że prawo majątkowe, jakim miałaby być rzekomo jednostka kryptowaluty (sic!), musiałoby być skuteczne erga omnes (wobec wszystkich), aby z braku istnienia umowy ze scentralizowaną instytucją, przyznawało jakąkolwiek ochronę użytkownikom - problem ten zauważył zresztą K. Zacharzewski w swoim artykule. Prawa bezwzględne mogą być tymczasem formułowane tylko i wyłącznie przez Ustawodawcę, co do czego nie ma zasadniczych wątpliwości wśród przedstawicieli doktryny. 

Dlatego odrębna, niemniej doniosłą kwestią, jest rozstrzygnięcie czy skoro kryptowaluty nie są prawem, to czy mogą być przedmiotem jakiegoś prawa majątkowego - tak postawione pytanie z pewnością jest zasadne. Udzielenie na nie negatywnej odpowiedzi prowadzi do wniosku, że nie mogą być one składnikiem mienia (art. 44. Kodeksu cywilnego), a w konsekwencji nie wchodziłyby do majątku podmiotów prawa prywatnego, a także do spadku, masy upadłości itp. a w końcu nie byłoby skuteczne rozporządzenie nimi w sferze prawnej (jedynie faktycznej - można by wciąż przekazywać nad nimi faktyczne władztwo innym osobom). Byłby to wniosek stojący w sprzeczności z wszelką funkcjonalnością prawa, lecz możliwy do wyekstrapolowania. Wszelkie powyższe rozważania znajdują i w tym przypadku zastosowanie - skoro Ustawodawca nigdzie nie wypowiada się w przedmiocie kryptowalut, a jednocześnie żadna istniejąca norma prawa nie odnosi się do ich powstania czy obrotu (brak wierzytelności, a w konsekwencji praw, które mogłyby wynikać z umowy bądź czynu niedozwolonego; brak cech utworu, a w konsekwencji praw autorskich; brak cech rzeczy a w konsekwencji prawa własności lub ograniczonych praw rzeczowych itd.) i skoro wartość ekonomiczna nie czyni jeszcze zjawiska prawnie chronionym, to na gruncie teoretycznym można byłoby przyjąć, że użytkownik kryptowaluty nie jest objęty prawną ochroną.

Najprościej rzecz ująć można zdaniem: w systemie prawa pozytywnego tylko Ustawodawca może być źródłem praw, a więc aby objąć dane zjawisko ochroną prawną (stworzyć prawo podmiotowe) musi wynikać to z normy prawnej. Tymczasem żadna norma prawna na chwilę sporządzenia niniejszego wpisu nie wypowiada się o kryptowalutach, a żadna zastana instytucja prawa cywilnego (w tym prawo zobowiązań) - choćby pośrednio - nie pozwala uczynić jednostki kryptowaluty przedmiotem prawa majątkowego. Uwaga ta odnosi się również do wyżej omawianego konceptu "kryptowalut jako praw".

Niemniej jednak w historii polskiej doktryny prawa cywilnego występowały już zjawiska niematerialne, które w podobny sposób niemożliwe były do klasyfikacji na gruncie zastanych pojęć prawa cywilnego i w konsekwencji nie można było przyznać im prawnej ochrony, a jednak organy państwowe oraz sądy czyniły to dla zabezpieczenia obrotu. Klasycznym przykładem jest kategoria "know-how", o której wypowiadała się U. Promińska:

"Należy zatem przyjąć, że know-how jest szczególnym dobrem niematerialnym mającym wartość majątkową, które nie da się jednoznacznie zakwalifikować. Za powyższą tezą przemawia kilka argumentów. Po pierwsze to, że nie sposób ignorować istnienia pewnych "dóbr" tylko dlatego, że nie mieszczą się w zastanej siatce pojęć prawa cywilnego. Po drugie, prawo udziela im ochrony; inną kwestią jest jej charakter. Po trzecie, przemawia za nią tendencja do poszerzania obszaru dóbr niematerialnych o "nowe" dobra wykazujące praktyczną wartość ekonomiczną". [5]

Doktryna nazywa takie zjawiska "sytuacją prawnie chronioną". Szczególnym konstruktem, w którym nie istnieją co prawda przesłanki, by przyporządkować danemu zjawisku przedmiotowość prawno-majątkową, ale w której szczególna sytuacja (np. wartość ekonomiczna) nakazuje objąć je ochroną. Zwracam jednak uwagę, że nigdy nie pokuszono się dotychczas, by te zjawiska identyfikować z prawem sensu stricte. Nadal pozostawały one elementem sfery rzeczywistej, a nie prawnej. Co więcej - znani przedstawiciele doktryny cywilistycznej wypowiadali się umiarkowanie sceptycznie wobec tej koncepcji w przypadku know-how (w doktrynie polskiej stanowisko o istnieniu prawa podmiotowego do know-how zajmował przede wszystkim S. Sołtysiński [6], E. Wojcieszko-Głuszko [7]  i A. Michalak [8], natomiast przeciwnikiem przyznania tego prawa był B. Gawlik [9] oraz częściowo E. Traple [10]).

Warto podkreślić jeszcze z tego miejsca, że wniosek jakoby kryptowaluty nie były prawem majątkowym, ani nie mogły być przedmiotem praw majątkowych, wyprowadzony na gruncie prawa cywilnego pozostaje umiarkowanie bez znaczenia dla innych gałęzi prawa, w szczególności dla prawa podatkowego. Organy podatkowe na gruncie wielu interpretacji uznały już przychód powstały z obrotu kryptowalutami jako przychód osiągnięty z innych praw majątkowych, co jednak nie zostało jeszcze potwierdzone przez żaden organ władzy sądowniczej. Niemniej jednak autonomia ustawodawcy podatkowego pozwala mu na podobną konstatację. Zauważyć można też z tego miejsca, że ww. sposób rozliczenia podatkowego stosuje się również do obrotu prawami autorskimi, a - jak podkreślono powyżej - nie oznacza to, że utwory prawa autorskiego "są prawem autorskim" lecz "są przedmiotem praw autorskich", co potwierdza tezę niniejszego wpisu. Także na gruncie prawa karnego, pomimo jego tzw. służebnej roli wobec innych dziedzin prawa, wydaje się że nie sposób byłoby na przykład odmówić ścigania przestępstwa scammingu kryptowalutowego, z uwagi na brak szkody w rozumieniu cywilnym w majątku poszkodowanego.

Podsumowując wyżej wymienione rozważania, należy stwierdzić że dotychczas wypowiadający się w przedmiocie kryptowalut przedstawiciele doktryny, w ocenie autora wadliwie przypisują im przymiot prawa majątkowego. Nie rozważają natomiast istotnej i logicznie spójnej kwestii ich przedmiotowości prawnej (a więc czy są one przedmiotem jakiegoś prawa majątkowego i skąd można to prawo wywieść). Nie jest jednocześnie koniecznym umieszczenie kryptowalut w jakiejś konkretnej, instytucji prawa cywilnego (w tym jako "prawo podmiotowe"), aby nadać im przedmiotowość prawną i objąć ochroną. Należałoby raczej wnioskować, że nie mówimy o prawach podmiotowych użytkowników kryptowalut, lecz o występowaniu "sytuacji prawnie chronionej". Konstrukcja "kryptowalut jako prawa" jest jednak nad wyraz kłopotliwa, a co gorsza powoli przyjmowana przez organy stanowiące prawo (choćby na gruncie procedowanego projektu Ustawy o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy i finansowaniu terroryzmu, w którym pojawia się definicja "waluty wirtualnej" jako "prawa majątkowego"). Pierwszy raz, jak się wydaje, Ustawodawca gotowy jest nadać przymiot "prawa" zjawisku ewidentnie występującemu w stanie faktycznym, a nie w sferze praw, co w konsekwencji może okazać się bardzo trudną do stosowania w praktyce konstrukcją.

---

Bibliografia:

1. K. Zacharzewski, Bitcoin jako przedmiot stosunków prawa prywatnego, „Monitor Prawniczy”, 2014, nr 21/2014, Wydawnictwo C.H.Beck, s. 1132–1139., wyświetlone: 29 października 2017;

2. E. Butkiewicz et al., Wirtualne waluty, Wardyński i Wspólnicy, Warszawa 2014, http://bitcoin.pl/obitcoinie/bitcoin-a-polskie-prawo, wyświetlone: 29 października 2017;

3. A. Wolter, Prawo cywilne – zarys części ogólnej, Warszawa 1972, s. 112 za: M. Pyziak-Szafnicka, op. cit., s. 804;

4. Z. Radwański, A. Olejniczak, Prawo cywilne – część ogólna, Warszawa 2011, s. 77;

5. U. Promińska, Umowa know how, w: System prawa prywatnego. Prawo zobowiązań – umowy nienazwane, t. 9, Warszawa 2010, s. 773;

6. S. Sołtysiński, w: Ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, s. 453. za: U. Promińska, op. cit., s. 776;

7. E. Wojcieszko-Głuszko, Ochrona prawa know-how w prawie polskim na tle porównawczym, Kraków 2008, s. 164, za: U. Promińska, op. cit., s. 776;

8. A. Michalak, Ochrona tajemnicy przedsiębiorstwa. Zagadnienia cywilnoprawne, Kraków 2006, s. 162 i n., za: U. Promińska, op. cit., s. 776.

9. B. Gawlik, Umowa know-how. Zagadnienia konstrukcyjne, Kraków 1974, s. 25;

10. E. Traple, Ochrona informacji stanowiących tajemnice przedsiębiorstwa w ZNKU a ochrona tajemnic ujawnionych w trakcie negocjacji, „Monitor Prawniczy”, 2003, nr 21, s. 10.

Adam Kotucha

Komentarze:


Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Więcej informacji na temat polityki dostępne w zakładce Polityka Bezpieczeństwa.

Akceptuję pliki cookies z tej witryny